„Daj mi trochę czasu albo wypal to uczucie
we mnie
Zagrajmy w chowanego, aby odwrócić sytuację
Jedyne, czego pragnę, to móc poczuć smak twoich ust.”
Każdy
sądzi, że można samemu odnaleźć siebie, tak naprawdę poznać samego siebie.
Poczuć, jak to jest być szczęśliwym, uradowanym życiem i nie śpieszącym się do
przodu. Człowiek omylnie myśli, że łatwo dostać się do serca innego człowieka,
który został zraniony i porzucony.
Wszyscy w
pewien sposób chcą zostać mile przyjęci; aby żaden z nich nie usłyszał słowa „nie”,
bo będzie cierpiał. Ale czy właśnie na tym nie polega życie? Na własnym
cierpieniu, bólu i miłości? Sens naszego życia został wypisany już dawno temu,
zanim jeszcze się urodziliśmy. Każdy rozdział został wypisany ze szczegółami,
bez błędów i bez jakichkolwiek pomyłek. Przeznaczenie ustanawiało nas godnymi
sobie; w głębi duszy wiedzieliśmy, co nas spotka. Więc dlaczego tak bardzo
cierpimy?
*
Bez
zbędnego pożegnania, macham ręką w stronę przyjaciółki, tym samym ją żegnając.
Wzdycham z rezygnacją i wsiadam do samochodu rodziców, wiedząc, że moje prośby
i tak nie zostaną wysłuchane. Nikt nigdy mnie nie posłuchał, więc dlaczego ma
to zrobić w tej chwili? Moje zdanie jest mało ważne.
Opieram
czoło o szybę, uśmiechając się do Sary, a samochód rusza. Jedna, mała łezka
spływa po moim policzku, a serce rozrywa się na tysiąc kawałków. Tak bardzo
będę tęskniła za Phoenix. Moim miastem, w którym poznałam tylu wspaniałych ludzi.
Teraz pozostanie tylko złudnym wspomnieniem, bo już tutaj nie wrócę.
Po dwóch
godzinach jazdy, robimy postój przy jednej z przydrożnych restauracji. Ja
pozostaje w samochodzie, nie mając ochoty na jakiekolwiek jedzenie. Nie
przełknęłabym ani jednego kęsa. W końcu moje oczy same się zamykają, a Morfeusz
zabiera mnie w swoje krainy.
I właśnie
wtedy, ktoś wsiadł do samochodu i odjechał razem ze mną. Od tego zaczęła się
moja historia. Historia cierpienia i miłości. Ale tak naprawdę, wyszłam z tego
na dobre.